Казанне Мітрапаліта Кандрусевіча падчас дажынкавых урачыстасцяў у Польшчы | Друк |

Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz,
Metropolita Mińsko-Mohylewski 

Kazanie podczas uroczystości dorzynkowych województwa Kujawsko-pomorskiego
w Dobrzyniu nad Wisłą

29 sierpnia 2010 r.

Umiłowani w Chrystusie Panu bracia i siostry!

1. W Ewangelii na XXII-C niedzielę zwykłą słyszymy następujące słowa Chrystusa: kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Zrozumieć ich trzeba w sposób należyty. Chrystus nie nawołuje do tego, abyśmy w naszym życiu nie dążyli do pierwszych miejsc. Rodzice chcą, aby ich dzieci byli prymusami w szkole. Młody specjalista dąży, aby jak najszybciej pokazać, czego on jest wart, aby awansować. To jest naturalne i zrozumiałe. Bez konkurencji nie ma postępu.

Poza tym, ocena ludzka nie obowiązkowo taka sama jak ocena Boża i najczęściej się mocno różni od niej. Zazwyczaj o człowieku sądzimy po tym, jakie stanowisko zajmuje w społeczeństwie, jest bogaty czy biedny, jaki dom czy auto ma, jakie ma wykształcenie itd. Bóg najpierw patrzy na serce ludzkie.

Bóg także wywyższa pokornych sercem. On chce, aby ten, który zajmuje wysokie stanowisko nie wynosił się ponad innymi, aby traktował zajmujących niższe stanowiska czy biedniejszych na równi ze sobą, aby nie ubliżał ich godności ludzkiej. Wiemy, jakie wielkie wrażenie na ludziach całego świata zrobiło pójście Sługi Bożego Jana Pawła II do bezdomnych i nawet spożycie razem z nimi wspólnego posiłku. W jego ślady idzie i obecny Papież Benedykt XVI. Jest to świadectwo tego, że wszyscy – Papież, biskup, ksiądz, profesor, pracownik fizyczny w fabryce czy prosty rolnik – wszyscy jesteśmy stworzeni przez Boga i wszystkim przysługuje ta sama godność dzieci Bożych. Również wszyscy, żądając jednakowych praw, powinni pamiętać i o swoich obowiązkach względem innych.

2. Gromadzimy się dzisiaj w przepięknym i historycznym Dobrzynie nad Wisłą na doroczne dożynki województwa Kujawsko-pomorskiego. Gromadzimy się, aby przede wszystkim podziękować Bogu za owoc ziemi i pracy rąk ludzkich, jak to mówi kapłan we Mszy św. podczas ofiarowania. Podziękować rolnikom, którzy w tak trudnych warunkach obecnego roku, wypełnionego w przeróżne kataklizmy, jak powodzie czy susza, zdołali uprawiać ziemię i zebrać to, co ona urodziła, aby na stole był chleb. Stare rosyjskie przysłowie mówi, że chleb jest głową wszystkiego. Jeżeli będzie chleb, to będą i inne produkty pożywienia. Gromadzimy się dzisiaj również, aby prosić błogosławieństwa na przyszłą pracę na roli, aby nigdy nie zabrakło chleba.

3. W tym duchowym podniesieniu w święto chleba i tych, którzy go współtworzą – Boga i rolników – dzisiaj wołamy: bądź pozdrowiona ziemio rodząca, z dobroci Boga świat odradzająca. Latem, kiedy wielu ludzi wypoczywa, na polach od wczesnego poranka do późnej nocy trwa walka o zebranie plonów, czyli walka o chleb, który jest wartością bezcenną.

Dlatego dożynki są bardzo dobrą okazją do ożywienia dyskusji na temat pracy. Dzisiaj wszyscy dyskutują o tym. Jedni biadolą, że pracy nie ma, inni, że im się nie opłaca pracować itd. Pracodawcy zaś pragną wykorzystać pracownika, którego nie rzadko traktują jak maszynę i do końca pragną wyeksploatować a później pozbyć się jak zużytej rękawiczki. Owoce pracy zaś nie są zawsze szanowane przez innych ludzi.

Sługa Boży Jan Paweł II w swoim nauczaniu bardzo wiele uwagi poświęcił pracy ludzkiej. On wyraźnie podkreślał, że przez pracę realizuje się człowiek.

4. W środkach masowego przekazu absolutna większość reklamy poświęcona jest jedzeniu, potrawom, przepisom kuchennym, przysmakom, słodyczom, zakąskom, przyprawom, napojom itd. Gdyby pewnego dnia nastąpiła katastrofa kosmiczna i jakimś cudem ocalałyby reklamy, przyszli badacze naszej epoki – może z innych planet – stwierdziliby, że współczesna ludzkość zajmowała się tylko napełnianiem swojego żołądka. I zastanawialiby się, dlaczego jedni ludzie umierali z przejedzenia, a drudzy z głodu.  

Kiedy w swoim czasie klęska głodu nastąpiła we Francji, królowa Austrii spotkała św. Wincentego a Paulo. Jej szyję zdobił drogocenny naszyjnik z kamieni szlachetnych. Apostoł ubogich spojrzał na nich i powiedział: Wasza królewska mość, czy może wasza wysokość sprawić, aby kamienie zamieniły się w chleb?

Królowa natychmiast zrozumiała intencje świętego, zdjęła naszyjnik z szyi i podała go św. Wincentemu. Dokonał się cud zamiany kamieni w chleb.

5. Czy dzisiaj też można mówić o zamianie kamieni w chleb dla głodnych? Chyba tak. I wcale nie trzeba być z królewskiego rodu a na szyi nosić drogocenny naszyjnik. Mało masz podziel się tym, co masz, bo jak będziesz miał więcej będzie ci trudniej. Chleb jest tym, co najbardziej nadaje się do dzielenia. Jak mówił brat Albert: „Trzeba być dobrym. Trzeba być dobrym jak chleb, który leży na stole. Każdy może podejść i ukroić sobie kawałek. Chleb jest dla głodnych”. A ten chleb powszedni, który trzymamy w dłoniach otrzymaliśmy dzięki łasce Boga. I cokolwiek byś mówił czy myślał człowiek o swojej pracy o¬na nie do końca jest jego własnością i trzeba być dobrym dla innych jak ten chleb, który trzymamy w rękach.

6. Jedno z przysłów powiada, że „bez pracy nie ma kołaczy”, tzn. dużego i okrągłego bochenu chleba. Piecze się taki kołacz na różne uroczystości, jak na przykład na dożynki. Na dzisiejsze dożynki przynieśliście przed ołtarz owoce waszej pracy – chleb codzienny, kłosy zbóż, owoce, warzywa – jednym słowem to, co dał nam Pan, Stwórca nieba i ziemi. Jesteśmy Mu wdzięczni za to, że powołał nas do tak wielkiego zadania, abyśmy czynili sobie ziemię poddaną, aby przynosiła nam owoce, aby nas karmiła. Ale jest to trud i to ciężki trud. Nie na darmo Stwórca powiedział do naszych pierwszych rodziców po ich upadku: „W pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie”. Mówiąc językiem współczesnym zdobywać chleb. Człowiek pracuje na chleb powszedni, który Chrystus uczynił sakramentem życia wiecznego.

Pewna afrykańska historia opowiada, że w jednym z plemion, zajmujących się uprawą ziemi żył pewien mężczyzna, który miał dwóch synów. Niestety synowie nie bardzo zabierali się do pracy i chociaż mieli swoje rodziny pozostawali na utrzymaniu ojca. Mało tego, obaj chcieli być bogaci.

Pewnego wieczoru, ojciec poczuł się bardzo źle. Zebrała się cała rodzina. W pewnej chwili, kiedy zaczął tracić oddech, ojciec wskazał ręką żeby wszyscy wyszli i pozostali tylko dwaj jego synowie. Pochylili się nad nim i usłyszeli jego ostatnie słowa: Skarb… zostawiam wam… skarb… na naszym polu… skarb…

Ojciec chciał jeszcze coś mówić, ale już nie mógł. Odetchnął tylko głęboko i…zmarł. Po pogrzebie starszy syn zawołał młodszego brata na rozmowę. O skarbie wiemy tylko my dwaj – powiedział do niego – i musimy to zachować w absolutnej tajemnicy, żeby go przypadkiem nie znalazł ktoś inny. Musimy, więc, jak najszybciej przystąpić do działania. Wyruszyli na pole. Był to nieduży kawałek pola uzyskany po wycięciu lasu. Od lat służył on rodzinie jako podstawowy dostawca pożywienia.

Bracia postanowili, że każdy będzie kopał oddzielnie z dwóch stron pola i skarb będzie należał do tego, kto go znajdzie.

Po tygodniu bardzo ciężkiej pracy, bracia postanowili zabrać na pole ich żony, oczywiście nic im o skarbie nie mówiąc. Kopali, więc dalej we czworo, kawałek po kawałku, dokładnie, żeby przypadkiem nie zostawić kawałka ziemi. Posuwali się naprzód i pozostawała za nimi dokładnie przekopana ziemia.

Pewnego razu, żona młodszego brata zabrała ze sobą na pole nasiona kukurydzy i posadziła je na nowo skopanym kawałku ziemi. Czyniła to codziennie. Po miesiącu do przekopania pozostał już tylko mały pasek pola. Aż wreszcie ich szpadle spotkały się ze sobą. Rozrzucili ostatnie grudy ziemi i oblał ich zimny pot. Skarbu nie było.

Po kilku dniach starszy brat powiedział młodszemu: zaczynamy od nowa.

Ja nie mogę – usłyszał w odpowiedzi, – bo cała moja połowa pola jest zasiana i wszystko bardzo ładnie rośnie…

Starszy brat jednak przystąpił do kolejnego kopania swojej połowy pola, tym razem głębiej niż poprzednio. Minęło mu na tym półtora miesiąca i skutek był taki sam jak za pierwszym razem.

Młodszy brat, tymczasem, zaczął zbierać plony ziemi. Kiedy większość tego sprzedali na targu, wrócili do domu z taką sumą pieniędzy jakiej jeszcze nigdy nie mieli.

Będę dalej siać i sadzić – powiedział młodszy brat z satysfakcją, bo ziemia jest skarbem. Skarb, o którym mówił ojciec to nie żadna skrzynia diamentów, a po prostu ich pole.

Tak, ziemia to skarb. Jeśli doda się do niego jeszcze pracę, to jest to już prawdziwy skarb.

7. Drodzy bracia i siostry! Dbajcie o ten skarb i także o drugi skarb – o ludzką pracę. Tak wiele jest problemów związanych z brakiem pracy, a także uczciwej płacy. Zbyt często rodzi się w nas pragnienie posiadania majętności, a pracę traktujemy jako zło konieczne. Prośmy Pana, aby pomnożył nasze skarby, jakie dała nam ziemia i nasz ludzki trud.

Rolnicy – ludzie ciężkiej, ale pięknej pracy – tak jak wy dziękujecie dziś Bogu za błogosławieństwo w tegorocznych plonach, tak i całe społeczeństwo powinno dziękować wam za waszą pracę, bo ono z jej korzysta. Szczęść wam Boże w dalszej pracy i Bóg zapłać za wasza pracę i tegoroczny chleb – owoc ziemi i pracy rąk ludzkich! Amen.

Адноўлена 27.08.2010 16:33
 
© 2003-2024 Catholic.by